PUNKT PIERWSZY:

Zaraz po wypadku prokurator dokonała oględzin miejsca zdarzenia, balkonu z którego podobno została wypchnięta Klaudia. I co można przeczytać w tym dokumencie?

“Ustalono, iż balustrada ma wysokość 98 cm. Na balkonie znajdował się fotelik samochodowy dziecięcy, dalej suszarka na pranie, w głębi balkonu, na wysokości tej części parapetu, która miała nad sobą otwartą przestrzeń (nie wisiał tam baner i mata wiklinowa, a więc było to jedyne miejsce gdzie mogła znajdować się pokrzywdzona tuż przed upadkiem, na podłodze balkonu stał stół plastikowy, bliżej balustrady butelki szklane po piwie i puste donice. Było to miejsce trudno dostępne nawet dla jednej osoby. ” Tak dokładnie napisała prokurator i ten dokument jest w aktach sprawy.

zdjęcie balkonu wykonane w trakcie oględzin

Świadkowie twierdzący, że widzieli Błażeja wypychającego Klaudię z balkonu nie mogli wiedzieć, że na balkonie było miejsce tylko dla jednej osoby, co potwierdzają zarówno zdjęcia z oględzin, jak opis wykonany przez panią prokurator A.K.


zdjęcie balkonu wykonane w trakcie oględzin

Więc nie zakładając złej woli świadków, można jedynie stwierdzić, że pomylili się, twierdząc, że widzieli Błażeja wypychającego Klaudię. Nie mogli go widzieć, ponieważ FAKTY świadczą o tym, że Błażej nie miał miejsca, aby stać naprzeciwko Klaudii i ją wypchnąć, jak to zeznali świadkowie.

PUNKT DRUGI:

Prokurator jednak dobrze wiedziała, że Błażej fizycznie nie mógł wypchnąć swojej żony. Po pierwsze, nie zmieściłby się, a nawet gdyby jakimś cudem wcisnął się przed Klaudię, to nie miałby w ogóle przestrzeni na pchnięcie jej. A nawet gdyby jednak jakimś cudem, wbrew faktom ją pchnął, to co najwyżej docisnąłby Klaudię do balustrady, ponieważ jak to prokurator podała, wysokość balustrady to 98 cm, czyli taka część Klaudii musiałby się unieść z podłogi i fiknąć przez balustradę. A jak to miało się zdarzyć, jeśli podobno przed nią stał Błażej? No, gdyby Błażej uniósł Klaudię na jakieś 15 cm w górę, to może udałoby się mu wyrzucić Klaudię z balkonu, ale należy pamiętać o trzech rzeczach: (1) Klaudia w tym czasie ważyła 80kg, więc uniesienie jej i wyrzucenie przez balkon przez Błażeja, który nie jest w ogóle osiłkiem było praktycznie niemożliwe, (2) świadkowie zeznali, że widzieli ręce Błażeja na klatce piersiowej Klaudii, gdy ją wypychał, co przy podnoszeniu jest zupełnie niemożliwe, (3) Klaudia, broniłaby się i nie dałaby się na pewno podnieść bez żadnej reakcji. Szamotanie się skutecznie uniemożliwiłoby wyrzucenie Klaudii w ten sposób z balkonu.

Popatrzmy co napisała sędzia w uzasadnieniu swojego kuriozalnego wyroku: str. 14 – ” „Klaudia X. wbiegła na balkon, w jego lewą stronę (patrząc od strony mieszkania), gdzie była przestrzeń wolna nad balustradą, gdyż większą część przestrzeni między balustradą balkonu a górną częścią balkonu zasłaniał baner z ofertą sprzedaży mieszkania. Błażej X. w tym czasie wybiegł na balkon za nią. Kiedy Klaudia X. znajdowała się już na balkonie przy barierce po lewej stronie balkonu, odwróciła się tyłem do barierki, a Błażej X., sytuując się z nią twarzą w twarz, położył jej ręce na górnej części klatki piersiowej w okolicy barków i wypchnął ją przez barierkę balkonu. Podejmując to działanie, Błażej X. działał z zamiarem zabicia Klaudii X.. Klaudia X. spadała głową skierowaną w dół. W czasie lotu uderzyła głową o parapet mieszkania znajdującego się poniżej, w wyniku tego jej ciało zmieniło ułożenie podczas lotu. Upadając na ziemię, pierwszy kontakt z podłożem miała głowa oraz kark Klaudii X., następnie reszta ciała. Klaudia X., głową uderzyła w kafle znajdujące się pod blokiem, resztą ciała upadła na trawnik.”

Proszę teraz spojrzeć na zdjęcie balkonu i miejsce, w którym sędzia twierdzi, że Błażej stał naprzeciw Klaudii i ją wypchnął. Proszę pomyśleć i odpowiedzieć, jak to mogło się wydarzyć? nawet wysilając najmocniej wyobraźnię nie można sobie takiej sytuacji wyobrazić. Zwracam uwagę także, na kartony, które są na zdjęciu. Gdyby nawet Błażej się wcisnął na przeciwko Klaudii, to pierwsze co by zrobił, to odrzuciłby te kartony, bo na pewno by mu przeszkadzały. Zdjęcie wykonane przez prokurator, zaraz po zdarzeniu, jest najmocniejszym dowodem na niewinność Błażeja w kwestii próby zabójstwa. Najstraszniejsze jest to, że zarówno prokurator, jak sędzia dobrze znali treść oględzin i te zdjęcia balkonu. Przecież twierdzenie, że w tych konkretnych warunkach było możliwe wypchnięcie kogoś z balkonu, jest obrażaniem inteligencji nawet słabo myślących ludzi. Ale mniejsza z obrażaniem inteligencji, w wyniku tego wymyślonego oskarżenia i naciąganego dowodu, został skazany niewinny człowiek na 15 lat!

Ponadto sędzia ewidentnie ukrywa fakt tego, że na balkonie nie było w ogóle warunków, aby możliwe było przebywanie dwóch osób jednocześnie, ponieważ na balkonie znajdowało się wiele przedmiotów, które utrudniały swobodne poruszanie się po balkonie. Sędzia pisze tylko: ” Klaudia X. wbiegła na balkon, w jego lewą stronę (patrząc od strony mieszkania), gdzie była przestrzeń wolna nad balustradą, gdyż większą część przestrzeni między balustradą balkonu a górną częścią balkonu zasłaniał baner z ofertą sprzedaży mieszkania.” Ani słowem nie wspomina o tym, że na balkonie prawie nie było miejsca. Sędzia pisze o wbieganiu na balkon najpierw jednej, a później drugiej osoby, podczas gdy nie było fizycznej możliwości na zaistnienie takiego zdarzenia. FAKTY, jakie udokumentowała prokurator AK, nie pozwalają zaakceptować wersji, jaką przyjęła sędzia.

I dalej: sędzia w uzasadnieniu napisała: ” Klaudia X. spadała głową skierowaną w dół. W czasie lotu uderzyła głową o parapet mieszkania znajdującego się poniżej, w wyniku tego jej ciało zmieniło ułożenie podczas lotu “. Jeśli faktycznie Klaudia spadając uderzyłaby w parapet na parterze głową, to pozostałyby na nim ślady krwi, naskórka, włosy. Prokurator w oględzinach natomiast napisała: “Na parapecie po jego zewnętrznej stronie technik ujawnił tylko jeden ślad daktyloskopijny, który został sfotografowany i zabezpieczony.” Więc nie było żadnego dowodu na to, że Klaudia uderzyła głową w parapet, jakim więc prawem sędzia wprowadza do oskarżenia takie twierdzenie, które jest wbrew faktom?

JEST KILKA WERSJI ZDARZENIA:

  1. wersja sądu i świadków, na podstawie której Błażej został skazany na 15 lat więzienia,
  2. wersja Klaudii, którą sędzia z absurdalnych przyczyn odrzuciła,
  3. wersja Błażeja,
  4. wersja biegłego o próbie samobójczej i przypadkowym wypadnięciu (odrzucona).

WERSJA 1: Świadkowie twierdzą, że widzieli jak Błażej wypchnął Klaudię z balkonu. Pomimo, że adwokat Błażeja wskazał nieprawidłowości w przyjęciu zeznań świadków i oparciu o nie oskarżenia, m.in. np.:

“naruszenie przepisów postępowania mających wpływ na treść orzeczenia tj. z art. 366 k.p.k. w zw. z art. 167 k.p.k. poprzez brak poczynienia ustaleń faktycznych dotyczących istotnych elementów w przebiegu zdarzenia z dnia 2 XXXX 2016 roku, takich jak faktyczna możliwość obserwacji przez K K, D W, M K, balkonu znajdującego w budynku wielorodzinnym położonym w XXX przy ulicy XXX oraz możliwości dostrzeżenia rąk oskarżonego położonych na pokrzywdzonej Klaudii X.”

“naruszenie przepisów postępowania mających wpływ na treść orzeczenia tj. z art. 167 k.p.k. w zw. z art. 201 k.p.k. poprzez oparcie ustaleń faktycznych Sądu na podstawie opinii biegłej D P, która sporządziła opinię w zakresie uderzania przez pokrzywdzoną głową o parapet, w sprzeczności z zeznaniami świadków K K, D W i M K, według których pokrzywdzona uderzyła nogami o parapet znajdujący się na parterze budynku,

“naruszenie przepisów postępowania mających wpływ na treść orzeczenia tj. z art. 7 k.p.k., poprzez dokonanie dowolnej, a nie swobodnej oceny zeznań świadków K K, D W i M K w sytuacji ich sprzeczności ze sobą w zakresie przebiegu zdarzenia z dnia 2 XXXX 2016 roku” ,

adwokat wypunktował w sumie 46 nieprawidłowości procesowych, co w ogóle nie wzruszyło Sądu Apelacyjnego. Śmiem twierdzić, że Sąd Apelacyjny w ogóle nie zapoznał się ani z aktami, ani z apelacjami. Ale co najbardziej budzi niepokój to to, że sędzia i prokurator dobrze wiedziała, że Błażej fizycznie nie mógł wypchnąć Klaudii, a nawet gdyby jakimś cudem wcisnął się przed nią, to z braku miejsca ona nie mogłaby wypaść, bo nie było miejsca do zrobienia fikołka przez balustradę. Jeszcze raz odsyłam do zdjęcia i oględzin.

Z całym szacunkiem do pracy biegłych, ale w tym wypadku nie popisali się. Opowiadają wręcz niestworzone rzeczy, że Klaudia wypchnięta z balkonu spada głową w dół, po drodze uderza głową w parapet na parterze i spada uderzając głową w kamienny chodnik. No i w tym momencie należałoby wykrzyknąć “cud !”, bo oprócz tego, że porządnie się poobijała, rozcięła głowę, to nic jej się nie stało. Kobieta, która wówczas ważyła 80kg, spada z pierwszego piętra na głowę i nie ma ani połamanych kości czaszki, ani uszkodzeń kręgosłupa, ani w ogóle nic połamanego. Biegli analizują różne wersje spadania, łącznie z próbą samobójczą, ale nikomu nie przyjdzie do głowy to, że zsuwając się w dół przy murze, człowiek odruchowo się chwyta wszystkiego po drodze. Opiszę to w wersji drugiej, ponieważ właśnie w wersji drugiej można przyjąć, że tak właśnie wyglądał upadek Klaudii. W tej wersji (1), jest upadek z pierwszego piętra głową w dół. Przypomnę, że prokurator podczas oględzin parapetu twierdzi, że zebrano materiał do badania i był to jeden ślad daktyloskopijny, a nie ślady uderzenia głową. Bo jeśli Klaudia uderzyłaby głową o parapet, to powinny tam być ślady krwi, naskórka i włosy.

Ponadto są w aktach sprawy inne oględziny parapetu, w których nie ma nic na temat szczegółowych oględzin parapetu, ale za to jest oświadczenie sąsiadki z parteru, że zanim policja oglądała jej parapet, to ona go wymyła. Oględziny parapetu były dokonane o 13.35 w dniu wypadku. Dziwne się wydaje, że mieszkanka parteru, gdy tyle się dzieje wokół, kręci się policja, ludzie, a ona myje parapet. To jest bardzo dziwne..

WERSJA 2: Klaudia konsekwentnie twierdziła od początku, że sama wyszła przez balkon i zsunęła się na dół. Opisała dokładnie w jaki sposób sforsowała balustradę: “Klaudia zeznała, że chcąc opuścić balkon, zaparła się o plastikowy stolik i przerzuciła obie nogi na drugą stronę balustrady, następnie szybko się obróciła tyłem do trawnika i zsunęła się na dół, w efekcie tego upadła na ziemię”.

Trzeba mocno podkreślić, że Klaudia przez cały proces konsekwentnie twierdziła, że sama wyszła przez balkon. Po ogłoszeniu wyroku w lutym 2019 roku, dodatkowo w marcu 2019 roku udzieliła wywiadu w popularnym programie, w którym po raz kolejny potwierdziła, że sama wyszła z balkonu. Dlaczego sędzia odrzuciła jej zeznanie w tej części? Przede wszystkim w oparciu o zeznania świadków oraz opinie biegłych. I właśnie jedna z biegłych napisała coś takiego: “Wskazany przez biegłą mechanizm współuzależnienia rzutował na ogromne przywiązanie do męża, Klaudia kochała go, był on dla niej bardzo ważny, dążyła do utrzymania związku i małżeństwa. (…) Klaudia zastosowała mechanizm obronny, nie pozwalający przyjąć do świadomości, że osoba, która była dla niej tak ważna, dopuściła się wobec niej takiego czynu. Skutkować to mogło zaprzeczeniem i wyparciem z pamięci tej okoliczności, co uzasadniałoby prezentowaną przez pokrzywdzoną wersję zdarzeń. W ocenie Sądu opinia biegłej we wskazanym zakresie jest wiarygodna”. Ale dlaczego sędzia nie wzięła pod uwagę tego, że w toku procesu Klaudia donosiła wciąż nowe dowody na Błażeja, że komentowała w internecie całą sprawę, wywołując w ten sposób wręcz lincz medialny na Błażeju i wylanie niesamowitej fali nienawiści wobec niego. Czy tak się objawia miłość według biegłej i sądu? Przecież to właśnie w oparciu o zeznania Klaudii z Błażeja zrobiono sadystycznego zwyrodnialca. Więc jak można mówić, że ocena biegłej jest wiarygodna?

Pozwolę sobie na wtrącenie swoich “trzech groszy”, ponieważ dla mnie jest wręcz oczywiste dlaczego Klaudia właśnie tak zeznaje. W części zeznań o przemocy (które sędzia wszystkie przyjmuje, pomimo kompletnego braku dowodów), Klaudia może opowiadać co chce i nie ma ryzyka, że ktoś jej zarzuci kłamstwo. W kwestii przemocy może nie być świadków i mogą się dziać straszne rzeczy. Więc Klaudia pogrąża Błażeja jak się da. Rozprawię się z tymi jej zeznaniami w części przemocy. Tutaj rozprawiam się z zarzutem próby zabójstwa. Więc dlaczego Klaudia zeznaje że sama się zsunęła z balkonu? Bo dobrze wie, że właśnie tak było. Zdarzenie miało miejsce w środku dnia powszedniego, w ruchliwej części miasta, Wokół było sporo ludzi, więc Klaudia nie ma zamiaru ryzykować tego, że ktoś się znajdzie, kto zezna że widział jak Klaudia wychodziła z balkonu. Dziś każdy ma przy sobie telefon i robiąc zdjęcie czegoś innego, mógł nawet niechcący uchwycić przez przypadek właśnie wychodzącą z balkonu Klaudię. Klaudia nie ryzykuje zdemaskowania intrygi w taki głupi sposób, więc mówi prawdę, że wyszła sama z balkonu. Wystarczy jej wersja, że uciekała przed bijącym ją mężem. Dopiero na rozprawie apelacyjnej, gdy już jest pewna, że nie ma żadnych przypadkowych świadków jej wyjścia z balkonu, potwierdza wersję prokuratury. Kłamie. Odsyłam po raz kolejny do zdjęcia oraz oględzin balkonu wykonanych przez prokurator zaraz po wypadku.

Biegli zakładając wersję zsuwania się Klaudii nogami w dół, rozpatrzyli tylko jeden wariant, że Klaudia uderzyła nogami w parapet na parterze. Trzeba było uzasadnić uszkodzenie parapetu na parterze, jakie było po upadku Klaudii. Zresztą podobno świadkowie widzieli, jak Klaudia uderzyła nogami w parapet. Ale biegli stwierdzili, że Klaudia gdyby uderzyła nogami w parapet to zmieniłaby trajektorię spadania i nie upadłaby tak blisko budynku. I tutaj muszę się zgodzić. Uważam, że Klaudia wcale nie uderzyła nogami w parapet na parterze, a zsuwając się w dół łapała się wszystkiego co wystaje, aby zamortyzować prędkość. To jest odruch. Złapała lewą ręką parapet, przez co spadanie na moment mogło zostać przyhamowane. Ciało siłą bezwładności bujnęło się, ale równolegle do budynku. Wzdłuż przesuwania się Klaudii w dół, po prawej stronie, był wystający na 20 cm murek. Klaudia po bujnięciu się, odbiła się od niego, straciła pionowe spadanie i już bokiem, z impetem opadła niżej przy samym murze budynku, uderzając głową w kamienny chodnik, a reszta ciała wylądowała na trawniku. Próżno by szukać opisu takiej wersji spadania w aktach, chociaż jest ona najbardziej prawdopodobna, a co najważniejsze spójna z ułożeniem ciała Klaudii po upadku i z jej obrażeniami. Dlaczego w aktach nie ma takiej analizy upadku Klaudii?

WERSJA 3: Biedny Błażej do dziś się zastanawia, dlaczego Klaudia miałaby wychodzić przez balkon. Jedyne co mu przychodzi do głowy, to to, że Klaudia weszła na stolik, aby ściągnąć baner o sprzedaży mieszkania, zachwiała się i spadła. Jest to dużo bardziej prawdopodobna wersja, niż wersja sądu, że Błażej ją wypchnął (znów odsyłam do oględzin wykonanych przez prokurator i zdjęć balkonu), jednak gdyby w ten sposób Klaudia spadła z balkonu, to prawdopodobnie miałaby poważniejsze obrażenia. Zakładając, że wypadając łapałaby się wszystkiego po drodze, to można ewentualnie założyć, że jej ułożenie ciała w wyniku nieszczęśliwego upadku byłoby podobne, jak zostało ustalone, ale co do obrażeń, to raczej byłyby poważniejsze, ale trudno tutaj jednoznacznie coś powiedzieć. Błażej wie jedno, że nie wypchnął swojej żony. Gdy z nim rozmawiam, to zawsze powtarza pytanie: “ale po co ona miałaby wychodzić przez balkon?”